Większość z nas w okresie edukacji wyższej, przede wszystkim ci, którzy opuścili swoje rodzinne miasta i miasteczka, tuła się po wynajmowanych mieszkaniach.
Częsta ich zmiana nie jest niczym niezwykłym: zmieniają się właściciele, zmieniają się współlokatorzy, zmieniają się warunki mieszkania, aż wreszcie nam samym przychodzi do głowy myśl uwalniająca od kłopotów z wynajmem: a może by tak wnieść w nasze życie coś odważnego, coś jak kupno mieszkania? Pomysł godny przemyślenia, zwłaszcza, jeśli, po pierwsze mamy na to środki finansowe i perspektywy na takie środki, po drugie chcemy zaoszczędzić czas i energię, którą póki co wkładamy w nieruchomość jedynie użytkowaną przez nas – włóżmy ten czas i energię w kupno!
Mieszkania przecież są dostępne w ofertach na rynku nieruchomości, są w ciągłej sprzedaży. I póki co – choć nie wiadomo jeszcze, jak długo – to kupujący dyktuje warunki. Zamieńmy więc pomysł na jego realizację – jeśli już, oczywiście upewnimy się, że nie porywamy się z motyką na słońce, że kupno, mieszkania – rzecz jasna, to pomysł lepszy niż wynajem.